poniedziałek, 17 stycznia 2011

Bżmienie lampowe



W 1976 roku wpadł mi w ręce uszkodzony wzmacniacz lampowy "Ampli 40" Nie miałem wtedy jeszcze doświadczenia z techniką lampową, ale zdobyłem odpowiednie książki i schematy. Dzisiaj to jest dziecinnie proste, wystarczy wpisać hasło w przeglądarkę i kliknąć, ale wtedy? Myślę, że poziom wiedzy dzisiejszej młodzieży na te tematy jest tak niski, dlatego właśnie, że nie muszą szukać. Wiedza, którą pozyskuje się z trudem i trzeba jej naprawdę poszukać zawsze bardziej pozostaje w pamięci. Po miesiącu udało mi się uruchomić wzmacniacz, nie obyło się bez porażenia prądem z nierozładowanych kondensatorów. W dalszych postach opiszę dokładnie działanie układów lampowych. Ale wzmacniacz działał! Specjalnie dla tego wzmacniacza zrobiłem kolumny, które mogły wytrzymać moc wzmacniacza 40W RMS. Wtedy też zacząłem eksperymentować z układami zwrotnic oraz z kanałami w kolumnach. Pochłaniając coraz to nowsze materiały, które wpadły mi w ręce, starałem się jednocześnie łączyć nową wiedzę z doświadczeniem, które już zdobyłem. Udało mi się kupić cztery używane głośniki 10-cio watowe o średnicy 15cm. Zbudowałem kolumnę na czterech głośnikach. Miałem szczęście, za wzór posłużyła mi niemiecka konstrukcja estradowej kolumny basowej, która współpracowała z lampowym wzmacniaczem MV-3. Każdy z muzyków mojego pokolenia (i starszych) pamięta ten wspaniały zestaw do gitary basowej, a dla niewtajemniczonych powiem tylko, że ten zestaw dysponował mocą 12,5W Tak, tak, nie pomyliłem się dwanaście i pół wata. Wystarczało to do nagłośnienia gitary basowej podczas grania w zespole. Konstrukcja kolumny była bardzo zaawansowana jak na tamte czasy, Podwójna komora z dwoma kanałami, to było coś. Zrobiłem dwie przymiarki i szybko zastosowałem swoje pierwsze spostrzeżenie, jakim było sumowanie się fal dźwiękowych. Opiszę to dokładniej w następnym poście. W praktyce kolumna zwykła była o połowę mniej skuteczna (głośna) niż kolumna, w której wykorzystałem efekt sumowania fal dźwiękowych. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że można to wyliczyć matematycznie, doszedłem do tego metodą „na ucho” było to czasochłonne, ale skuteczne. Teraz do dyspozycji mamy regulowane tunele o różnych średnicach, ale wtedy musiałem zadowolić się prostokątnym korytkiem ze sklejki, obcinałem je, co centymetr aż zauważyłem wyraźną poprawę skuteczności kolumny. Z czasem zdobyłem więcej wiedzy w zakresie elektroakustyki i stosowałem ją z powodzeniem w swoich nowych konstrukcjach. W następnym poście opiszę metodę łączenia kilku głośników ze sobą. Zapraszam.
early-cash.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapytaj mnie, chętnie odpowiem